sobota, 12 marca 2011

Witaj blogu!

A więc... stało się. Założyłem własnego bloga. Po tylu latach brylowania i trollowania na usenecie postanowiłem stworzyć miejsce, gdzie mogę podzielić się tym, co mam do powiedzenia w sposób nieco bardziej zwarty i uporządkowany (przepraszam pewną młodą i psotną Boginię za bluźnierstwo). Szamanizm, czarostwo, religie etniczne, dywinacja, mroczny Mythos --- to trochę dziwne jak na bodhisattwę, ale ktoś z sanghi naciskał, abym zerwał tę pępowinę. Północna Szambhala postawiła mnie na innym polu zadań.



PS. Do przypadkowych przechodniów --- jeśli przybysz na moją wyspę będzie zaszokowany koncepcjami intelektualnymi raczej niezwykłymi w tym kraju z przewagą chrześcijańskiego dyskursu, proszę trochę ostudzić swoje emocje i ferwor nawracania. Wprawdzie Lord Winterisle to jak sama nazwa wskazuje nie jest lord Summerisle z filmu The Wicker Man (1973) którego dobry remake --- nie chłam z Nicholasem Cage --- wejdzie niedługo na ekrany...



...i ofiar z missyonarzów nie składa, ale będzie bronił do upadłego zabytków kultury duchowej, które niektórzy zwolennicy Imperium Romanum czy freaki spod znaku "God Bless America" chcieliby zaorać i postawić tam plastikowy posąg "Króla Wszechświata". Jak się takie próby kończą, widzimy na załączonym obrazku:



Jestem autentycznie przekonany, że ten i podobny kicz nie ma nic wspólnego z postacią założyciela Waszej religii --- nie mówiąc, że w ogóle z jakąkolwiek duchowością no może z wyjątkiem kananejskiego kultu Molecha.

PS^2. Dla chrześcijan też mam w zanadrzu coś ciekawego, nie noszę w sercu pogardy za to, że wyznają takiego a nie innego boga. Warto, żeby poznali dogłębnie swoją religię od tej mistycznej wartościowej strony którą podziwiam...

[patrz obrazki obok]

...a o której raczej nie usłyszą od własnych kapłanów. To paradoks, że zdeklarowany poganin jak ja nie stroniący od badań w zakresie The Left Hand Path i w ogóle takich mrooczuśnych rzeczy fascynujących młode marcujące gotki ;) zna lepiej duchowość chrześcijańską niż wyznawca Galilejczyka. Spytajcie się proboszcza parafialnego, kto to był Danił Andriejew. Albo Valentin Tomberg, do którego Medytacji o Tarocie napisał przedmowę... tak, to prawda!... nie kto inny jak kardynał Urs von Balthasar, dobry przyjaciel Wojtyły i Ratzingera.

Założę się o butelkę dobrej wódki, że ksiądz nawet jeżeli z hukiem i zagrożeniem klątwą na ambonie nie wywali was z kościoła, to przynajmniej w 99 przypadkach na sto odpowiedzią będzie: "Eeee..." "Yyyy..." czy coś takiego. I zgadnąć, kto tu jest pasterzem a kto... mówiąc oględnie: samcem owcy domowej.

Nie mówiąc już o działalności The Inklings --- Tolkiena i Lewisa --- który to ostatni tworzył Narnię i mniej znaną Trylogię międzyplanetarną wychodząc z teologicznego założenia, że działalność J.Ch. na Ziemi jest dopełnieniem a nie antytezą pogaństwa. Odważne stwierdzenie! ;)

22 komentarze:

  1. Ciekawe- ściągnąłem ją sobie z "chomika"- ale jednak nawet przy pomocy google- translator nie bardzo kumkam:-). Masz to może gdzieś po polsku?

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego co wiem, na polski przetłumaczono dwie czy trzy strony Róży Świata Andriejewa:
    Andreev Daniil: Róża świata tł. Jan Orłowski (fragm.) w: "Kamena", 1991 nr 3/4 s. 28-29

    http://pbl.ibl.poznan.pl/dostep/index.php?s=d_biezacy&f=zapisy_szczeg&p_zapis=131911

    O żadnych innych wersjach nic nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. na dobry początek to może rubajata
    Omar Chajjam
    Jak długo mądrzy będą nam to wmawiali,
    Że wieczność jest od początku i nie ma też dali,
    Nauką i wiedzą tylko mój rozum zmącili,
    Lecz kompani w winiarni krzywdę naprawili.

    "O LOSIE PRZEMIJANIU I WINIE"
    Sylwester Milczarek
    miniatura.

    zszywaj bajty namiotniku :)
    pi.elpi

    OdpowiedzUsuń
  4. A jednak przekład na polski istnieje, i to całości księgi. Tyle, że drukiem się jeszcze nie ukazał - może w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  5. a już myślałam,że Jakub dokonał przekładu tajemniczej księgi, o której co jakiś czas wspomina:) Poczekamy jeszcze:)))
    el.a

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do "tajemniczej księgi" zdradzam, że jest to "Nadchodząca Rasa" sir Edwarda Bulwer-Lyttona. Wprawdzie 2 lata temu ukazał się na sieci przekład (praca zbiorowa), jednakże wybitnie mi się on nie podoba. Dopiero mój wolny, archaizowany przekład będzie pracą artystyczną godną tego miana...

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam na myśli dzieło Andriejewa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie widziałem jeszcze Andriejewa po polsku w sieci ani w sprzedaży.... a szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  9. Przekład jest, jeżeli znajdą się pieniądze i chętne wydawnictwo, to się ukaże.

    OdpowiedzUsuń
  10. http://lordwinterisle.blogspot.com/2011/03/witaj-blogu.html

    https://www.youtube.com/watch?v=iRDGRlxIe7M&feature=youtu.be
    Gupta modlił się do Kryszny. Ale Shiva ?
    Gupta's designs for metal crystals. SSOL's designs for tc agregat.
    Designs for reactive armor nanites. Jaka śliczna dziewczyna.
    Karmię się tą kulturą, jak jedzeniem.
    Gryzę, trawię, część przyswajam, część wydalam.
    Dzięki temu żyję, rosnę. Chwałę przetransformowaną oddaję Bogu.
    To wszystko się w Nim mieści. W niebie jest miejsce dla dobrych hindusów.
    Cokolwiek może pociągać, na pewno od Boga pochodzi.
    Wystarczy wyizolować.

    Shambala to może być miasto nefilimów, które przetrwało potop.
    I tam mieszkają starożytni Gog i Magog.

    Wicker Tree trailer
    https://www.youtube.com/watch?v=pO_ZRkDD26A
    sprowokowałeś mnie, żeby uzupełnić temat Lilith, żebym mógł Ci tu wkleić
    [ dla kurażu zapętliłem sobie
    https://www.youtube.com/watch?v=iRDGRlxIe7M&feature=youtu.be ]
    Om, nama Shiva...
    Hej demonie udający Boga. Pięknie Ci to wyszło. Nie zabiłeś zbyt wielu z nas.
    Ty też coś potrafisz. Szkoda, że marnujesz się na tej planecie.
    Stać by Cię było na więcej. Biedny jesteś. Zagszony.
    Nie pocieszą Cię nasze tańce dla Ciebie.
    Nie pocieszy Cię nasze życie i chwała oddawana Tobie.
    Ona tylko na chwilę koi twój ból tęsknoty za Ojcem.
    Nie wiemy o tym i śpiewamy dla Ciebie.
    Zapominamy się w zachwycie nad Tobą.
    A Ty na ten moment zapominasz się w nas.
    Tańczysz z nami, jakby poerwszy raz w raju.
    Momentami nawet kochasz nas. Ale obyśmy nie dali sie zwieść.
    Obyśmy zachowali bojaźń wobec Ciebie. Oby twoja miłość nas nie ośmieliła.
    Grzejesz się w promieniach naszego uwielbienia.
    Czy wiesz, że ono wynika z twojego podobieństwa do Boga ?
    My czcimy Boga i to co jest do niego podobne.
    Im bardziej jesteś do Niego podobny, tym bardziej Cię czcimy.
    Nawet w lęku.
    A mi Ciebie żal, diable stojący za postacią Shivy.
    Co napisałem, co myślę, o ratunku dla Ciebie, to możesz przeczytać.
    Ty taki nasz internet to masz w jednym błysku oka.
    Aniele zły, biedny, nieszczęśliwy, wygasły.
    Pomniku wielkości Boga. Z nadania boskiego pod babelem
    władco części ludzi i części ziemi.
    Jeżeli ludzie mają sądzić Anioły, to mój sąd dla Ciebie jest:
    żyj, tańcz, ciesz się, nie oczekuję nic od Ciebie,
    chcę żebyś był szczęśliwy wśród swoich wiernych w niebie,
    żeby ich czas na twój kult nie był zmarnowany,
    żebyś mógł olśniewać ich swoimi piórami,
    żebyś był ponownie pięknym Aniołem, pełnym boskiego ognia,
    żeby twoje doświadczenia cierpienia od zła uczyniły Cię piękniejszym niż byłeś,
    żebyś był zdolny przyjąć miłosierdzie Boga.
    Om nama Shivai.

    Jakubie, to mi się teraz napisało,
    żeby móc świadomie rozkoszować się pieśnią od Ciebie,
    żeby móc tańczyc do demonicznych słów, których nie znam.
    To są takie słowa-bajer,
    ale myślę że po moim wstępie bóg Shiva zrozumie,
    i Bóg Jahwe też.

    Jezu, ufam Tobie.

    Wracam do pracy nad artem o Lilith. Mogę już wkleić.
    http://minddancer-pl.blogspot.com/2017/02/lilith-1-hour-of-witch-fantasy-music.html
    Słup obszczany, idę dalej.
    To znaczy to o Lilith to jest odniesienie do:
    https://www.youtube.com/watch?v=pO_ZRkDD26A

    Obejrzałem trailer. Chała. Nie mam ochoty oglądać.
    Nie lubię horrów. Wolę "Eastwick", "Lucifer", "Preacher".
    Wymyśliłem w powieści coś gorszego niż Summerisle.

    https://youtu.be/yOWhEXLvFHM Fajne.
    A spalone może dlatego że jest podobne do
    https://static01.nyt.com/images/2007/12/29/arts/awakeningspan.jpg
    rzeźba Nimroda...

    Dzięki za namiary na książki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Super zbiory chomicze, szkod że nie da się jednym poleceniem pobrac ebooków. Ogólnie: W Glass Sea będą z Ciebie ludzie. Myślisz, czytasz, piszesz. Nie robisz tego dla zysku, ani na zlecenie, nie zaczynasz od strony, tylko od rozmów.
    http://tomasz_kwiecien.republika.pl/fantastyka/drt_ct.htm#036
    (to nie ma być reklama, tylko wyjaśnienie)
    Mam pytanie, czy dałbyś głowę za to w co wierzysz?
    http://tomasz_kwiecien.republika.pl/filozofia/faq_psr.htm ?

    OdpowiedzUsuń
  12. 1. Shiva nie jest w klasyfikacji gatunkowej demonem (Asurą) tylko światowym bóstwem (Devą). Shiva jest przedhistorycznym człowiekiem, królem i ascetą, żyjącym kilkanaście tysięcy lat temu na ziemi na Półwyspie Indyjskim, który jako pierwszy osiągnął duchową planetę Shivaloki należąca do Devaloków czyli królestw niebios i bogów samsarycznych i został jej władcą. Zdobył długie życie na planecie Ziemi zakończone teleportacją po "świetlistym sznurze" do Shivaloki. Pobyt na planecie Shivaloka nie daje trwałego wyzwolenia, tylko przebywanie tam wiele milionów lat, po czym ponowne odrodzenie na Ziemi dla dalszego odpłacania długów karmicznych. Pan Shiva nie oczyszcza z karmy, tylko daje korzyści i szczęście w tym życiu (bogactwo, zdrowie, rozwój intelektualny) oraz dojście po śmierci do Shivaloki.

    Niezrównane właściwe oświecenie (Anuttara Samyak Sambodhi) i całkowite wielkie wygaśnięcie karmy (Parinirvanę) może dać tylko podążanie Wielką Ścieżką Przebudzonych (Mahayaną).

    2. Niestety znowu masz niewłaściwe źródła. Miastem nefilim (Asurów) pod przywództwem Brahmatmasury, Mahatmasury i Mahangasury, którzy przetrwali potop nie jest Shambhala tylko Aghartha.

    Mieszkańcy świętego podziemnego Królestwa Shambhali, którymi są żyjący w czystości ludzie pod panowaniem dynastii Kalkinów, zesłali Asurów do zamkniętego "ghetta" pn. Aghartha i pilnują, żeby żaden z nich go nie opuścił. Shambhala czuwa nad pokojem i bezpieczeństwem mieszkańców Ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. [wklejam jeszcze raz to samo, lepiej sformatowane]

    Odpowiem zakładając prawdziwość, przynajmniej częściową, apkryficznej księgi Henocha. Oraz rozwinięcie tej księgi w wizjach Briana Godavy, co do któych też zakładam, że są trafne. Na podstawie tych założeń, moge wprowadzić filozoficzne rozróżnienie dwóch bytów, które roboczo sobie nazywam 'nefilimy' i 'mutanci'. W moim rozumieniu, 'nefilimy' to wcielone diabły, tak jak to opisał Godava, a 'mutanci' to ludzie, tak jak Godava opisał Gilgamesza/Nimroda. Isotny jest dla mnie duch zamieszkujący dane ciało, upadły anioł, czy zdeprawowany człowiek. Ostatecznie wszystko sprowadza się do tej kwestii. Anioł jest duchem stworzonym bezpośrednio przez Boga i na początku nie miał ciała i nie ma prawa do biologicznego ciała. Człowiek jest duchem stworzonym przez Boga przy współudziale ludzi, i ma prawo do biologicznego ciała. To tak z mojego punktu widzenia jest istota całej sprawy.

    Przypuszczam, że 'nefilimowie' byli tylko przed potopem i wszyscy w nim wyginęli (biologicznie), a po potopie już nie było 'nefilimów' a tylko 'mutanci'. Godava to opisuje jako wynik zapłodnienia żony Hama przez Obserwatora (upadły anioł, który stworzył sobie biologiczne ciało, ojciec 'nefilima'). Jest niejasne w wizji Godavy, kim było dziecko żony Hama, ale chyba człowiekiem, pierwszym mutantem. Być może.

    Jest wielu olbrzymów opisanych w czasach po potopie. Szczegółowa lista odnośników jest w książkach Briana Godavy. Z tego kontekstu wynika, że Gog to był olbrzym. Czyli w mojej terminologii, 'mutant'. W księdze Ezechiela jest o 'tłumie Goga', w Apokalipsie jest o 'Gogu i Magogu'. Z tego mi nie wynika jednoznacznie że jacyś starożytni 'mutantci' lub 'nefilimowie' jeszcze żyją. Coś tam czytałem, że jacyś olbrzymi może przetrwali potop pod ziemią. Tak sobie sam dotworzyłem, że to może 'nefilimowie'. Są te jakieś różne legendy o podziemnych miastach, o olbrzymach kryjących się przed współczesnymi ludźmi. Jak próbuję je osadzić w rzeczywistości, to mi wychodzi że to albo 'nefilimowie', albo 'mutanci', być może długowieczni, a być może nie.

    Godava pisał, że Obserwatorzy bardzo intensywnie tworzyli mity. Mogło być tak, że najpierw był Obserwator i on występował jako bóg, a potem po nim wchodził w jego rolę inny nefilim (raczej po potopie), albo 'mutant'. Jedna postać mogła mieć wiele nazw przez wieki. Obserwatorzy są związani pod ziemią. Duchy nefilimów chyba też, nie wiem. Po potopie ziemia została tylko dla ludzi, tak przypuszczam. Że taki był w ogóle cel potopu. Owszem, mogli się pojawiać mutanci, interpretuję to jako ewangeliczne 'dzieci diabła', albo 'kąkol posiany przez nieprzyjaciela', ale to wciąż ludzie, może ze spaczonymi genami, ale wciąż ludzie, zdolni do bycia zbawionymi.

    Zinterpretowałem postać Shivy jako zapoczątkowaną przez Obserwatora, do której może odwoływał się, podszywał się pod nią, po potpie, jakiś mutant. W ogóle takie odwoływanie się, podszywanie, jest możliwe, bo nefilimowie przedpotopowi, (jeżeli istnieli) zostawili po sobie ślady materialne, które przetrwały potop. Budowle megalityczne różonarakie, nieludzka inżynieria kamieni. (Na przykład 'Great Abzu', na południu Afryki, ponoć wycenzurowane okrycie, opisywane przez Sumerów jako własnośćEnki, (czyli Obserwatora). Jest ono inspiracją do filozofii Ubuntu. Ładnym nawiązaniem jest film "Black Panther".)

    Ty twierdzisz, że Shiva to 'mutant' (w tej mojej terminologii). Może masz rację. Może był i 'mutant' po przedpotopowym 'nefilimie' albo nawet i 'Obserwatorze'. Ja odniosłem się bezpośrednio do Obserwartora. Może to błąd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Źródło semickie pt. Księga Henocha wyraźnie rozróżnia zastępy niebiańskie (Devów) od zdeprawowanych Asurów, więc tutaj jednak nieźle gmatwasz klasyfikację.

      Zresztą tylko synchroniczną, bo w diachronii w każdym wypadku różnica pomiędzy bóstwami a ludźmi pochodzi tylko od tego, z jakim rodzaj ciała są aktualnie związane skupiska dyspozycji mentalnych i świadomości, które mogą przemieszczać się pomiędzy ciałami
      Nie ma istot niezdolnych do wyzwolenia, są tylko takie, które odczuwają niechęć do działań powodujących wyzwolenie i nie chcą się wyzwolić z formy fizycznej, jaką posiadają albo chcą zbudować sobie gorszą formę.

      Pamiętasz Saurona tolkienowskiego, który został pozbawiony formy fizycznej i miał możliwość wyzwolenia się spod swoich dyspozycji mentalnych i związków z Melkorem, ale nie skorzystał z nich?Zamiast tego pogrążył się w takim rodzaju medytacji, który spowodował przybranie przez niego nowej, o wiele paskudniejszej w wyglądzie formy fizycznej, dostosowanej do jego charakteru i "chciejstw".

      Człowiek, Deva, Asura, Głodny duch, Zwierzę albo mieszkaniec Ognia, który nie jest wyzwolony w ciele, jakie posiada podczas śmierci fizycznej, nie opuszcza świata, ale pozostawia po sobie dyspozycje formujące ciało lepsze lub gorsze w łonie, jaju albo poza rozrodem organicznym w którejś z materii subtelnych krain niefizycznych. Istoty typu ludzkiego (różnego pochodzenia biologicznego) istnieją w kosmosie od niezliczonych lat i praktycznie każdy z nas był już wcześniej człowiekiem, jak również Devą, Asurą, Głodnym duchem (pretą), Zwierzęciem czy Piekielnikiem w tym sensie, że dziedziczymy po nieżyjących mieszkańcach tych krain ciągłość łańcucha przyczynowego dyspozycji mentalnych, co nie znaczy, że ich trwałość.

      Jedyne, co jest stałe, to możliwość wyzwolenia, w każdej chwili, jeżeli z pomocą stosowania poprawnych kultywacji wykorzenimy głęboko zakorzenioną podświadomą niechęć do jego osiągnięcia. Te przyzwyczajenia są o wiele trudniejsze do zwalczenia niż nawet nasze obecne niewłaściwe działania, nie mówiąc o działaniach innych istot mających interes w zepchnięciu nas z Drogi.

      Jeżeli po rozkładzie ciała ziemskiego trafiamy do niebios bóstw światowych, to nie jesteśmy zgubieni (unikamy trzech niższych ścieżek Zwierzęcej, Pretów i Otchłani), ale są tam o wiele bardziej niesprzyjające warunki do poprawnej kultywacji. Dlatego nie powinniśmy tam celowo dążyć, aczkolwiek okazywanie szacunku właściwym bóstwom światowym i ich wyznawcom (w odróżnieniu od zdeprawowanych kultów Asurów czy Pretów rozpoznawalnych po cechach społeczeństw ich wyznawców) w postaci zewnętrznych form religijnych przynosi raczej dobre skutki.

      Podpowiedź: Np. główni bogowie Indii, Olimpijczycy, Słowian czy Shinto to w większości właściwe światowe bóstwa (Deva), a bogowie Asyrii i Babilonu to głównie Asury i Prety.

      Usuń
  15. Wolałbym na to spojrzeć tak filozoficznie.
    Moja wiara ma jakąś swoją ontologię i twoja też.
    Używamy różnych terminologii, obciążonych emocjonalnie,
    powiązanych z szerokimi kontekstami.
    Patrząc filozoficznie, metafizycznie, na moją religię,
    to w niej występują takie byty:
    1. Bóg jedyny, byt poza wszelkimi kategoriami, na razie Go zostawmy na boku
    2. to co ten Bóg stworzył, duchy, zwierzęta, rośliny, materię
    3. to co te stworzenia Boga stworzyły, czyli głównie duchy, bo tylko one są w mojej religii twórcze, aktywne

    Duchów jest dwa podstawowe rodzaje u mnie:
    anioł - duch bez ciała, człowiek - duch wcielony.
    Bilia określa łącznie jednym terminem 'elohim':
    anioła, diabła, zmarłgo człowieka, Boga.
    To jest moje filozoficzne pojęcie 'ducha',
    czyli czegoś osobowego zawsze, mającego wolę, intelekt, pamięć.
    Ten mój 'duch' jest bytem złożonym ze 'substancji natury duchowej',
    czegoś co jest w stanie tworzyć tylko Bóg.
    'Duch' jest niezniszczalny, bo tak sobie to Bóg postanowił, tak przypuszczam.

    Przypuszczam, że cała chryja z diabłami i złem
    wiąże się z chęcią odebrania Bogu jego władzy nad 'substancją natury duchowej'
    czyli tworzenia sobie do woli duchów - sług, niewolników.
    Wynika ona z fałszywie pojętych intencji Boga,
    przypisywania Mu takiej chęci posiadania niewolników.
    Tymczasem, jak dla mnie, wystarczy spojrzeć na kosmos
    i przeczytać uważnie księgę rodzaju,
    żeby dojść do przekonania, że Bóg ma dobre intencje.
    Mam takie swoje prywatne wierzenie, przekonanie,
    że planem Bożym dla ludzi było zamieszkanie całego kosmosu,
    miały się rozwinąć nauki, komputery, roboty.
    I wierzę że w kosmosie jesteśmy tylko my,
    i że przez grzech pierworodny wzgardzilismy nim.
    W tym takim moim spojrzeniu jest ostamotniony.
    Nie znajduję swojej myśli ani u katolików,
    ani u świadków Jehowy, ani u ateistów, ani u neopogan.

    Tak że ogólnie jestem katolikiem z dodatkami.
    Fragment księgi Henocha i te różne własne hipotezy.

    Nie wiem, w co Ty wierzysz.
    Czy jest u Ciebie jakiś odpowiednik Boga stwórcy?
    Czy też najwyższe jakieś poziomy bytu owiane są mgłą niewiedzy
    a całość akcji rozgrywa się w jednym kosmosie.
    (U mnie zdecydowanie to nie jest jeden kosmos).
    To takie wstępne pytania, nie uładzone.
    Próbuję spjrzeć filozoficznie, ale jeszcze mi się nie udało,
    na razie tylke zreferowałem własne terminy niektóre.
    Też są obciążone emocjonalnie i kontekstowo.
    Nie wiem, jak się z tego wyplątać, spojrzeć na to ogólnie, abstrakcyjnie
    i na bazie tej abstrakcji znaleźć wspólną terminologię.

    Może taka istnieje gdzieś w religioznawstwie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Z tego co napisałeś tutaj w komentarzach,
    to wydaje mi się, że wierzysz w hinduizm.

    Na przykład jak patrzę na to: https://pl.wikipedia.org/wiki/Dewa
    to mi się kojarzą te 'osiem rodzajów wyższych istot' z chórami aniołów
    seraphim, cherubim, ophanim - bezpośrednio przy Bogu
    panowania, cnoty, władze - kosmos
    księstwa, archaniołowie, aniołowie - ludzie, grupy i pojedynczy
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Anio%C5%82
    Z tym że w hinduiźmie to jest celowo namieszane,
    z aniołami są pomieszani jeszcze zmarli
    i jakieś inne egzotyczne, unikalne istoty,
    które mogą faktycznie istnieć moim zdaniem.

    Chodzi mi o to, że wierzę, że rzeczywistość jest jedna,
    także ta niewidzialna, i tylko ludzie ją inaczej w różnych kulturach nazywają.
    A ostatecznie wszyscy będą potrafili przetłumaczyć swoje terminy religijne
    na jakieś jedne wspólne, właściwe.
    Wierzę, że istnieje Jezus i że On te właściwe terminy zna.
    Może część z nich to terminy katolickie, a może nie.
    Nie wiem. Wydaje mi się że raczej tak.
    Ale katolicy chyba nie rozpatrują wszystkiego,
    tylko jakby chyba to co najważniejsze.

    Spierać o terminy się możemy do końca życia,
    bo wiary religijne są jak moim zdaniem jak rewiry zwierząt.
    A dopuszczam też myśl, że może się okazać,
    że Boga stwórcy osobowego w ogóle nie ma
    a nasza skłonność do kochania się nawzajem i kult ognia
    są naszymi zdobyczami ewolucyjnymi,
    które umożliwiły powstanie u nas rozumu.
    Tak, że nawet jako ateista będę uważał miłość za wartość.
    Za wartość wyższą niż rozum.

    Nie wiem jak Ty na to patrzysz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że nie jestem obrażalski, bo akurat to w co wierzę to bardziej buddyzm Zen, Shingon (tantryczny) i filozofia Onmyōdō (Tao Yin i Yang). To trochę tak, jak gdyby powiedzieć chrześcijaninowi, że wierzy w Olimpijczyków. Klasyfikacja kręgu samsary na 6 królestw nie jest hinduistyczna tylko buddyjska z pochodzenia. Nie opieram się na Brahmanie-Atmanie tylko na Śunyacie, a więc na apofatycznym i agnostycznym rozumieniu Absolutu i relatywnym, a nie substancjalnym rozumieniu podziału na osoby. Sarva dharma anatman czyli wszystkie rzeczy są wolne od atmana.

      Usuń
  17. Obejrzałem ten film 'Wicker Tree" (ale nie o ten Ci chodziło) i tak mi się kojarzą te ofiary z ludzi, spalanie ludzi, z instynktem pieczenia zwierząt. W rolę pieczonego zwierzęcia wchodzi człowiek, człowiek jest w tym kulcie zdobyczą którą się przyrządza. Myślę że centrum tego kultu nie jest ludożerstwo, ale ogień jako narzędzie przyrządzania smacznych potraw ze zwierząt. Moim zdaniem instynkt starszy niż pochówki i pismo (niezależnie od założenia o istnieniu Boga).

    A jeszcze pochówki ludzi pierwotnych to mi się skojarzyły z ideą naśladownictwa roślin. Z wiarą, że jak się kogoś zmarłego pochowa w ziemi to może z tego wyrośnie nowy taki sam. Tak jak z nasionami roślin. A wynika to z tęsknoty za zmarłym a ta tęsknota jest wynikiem instynktu tulenia się do siebie przy ogniu.

    OdpowiedzUsuń
  18. A w tym filmie "Wickreman" (tym z Cage) jest właściwie to samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten z Cage jest o wiele gorszy niż ten z Christopherem Lee z 1971 r. z dużą ilością ludowego podkładu muzycznego i pewnymi podtekstami tragikomicznymi w sposobie przedstawienia charakteru inspektora policji, które sprawiają, że wielu pogan po obejrzeniu tego filmu śmieje się do rozpuku.

      Usuń
  19. Znacie naszego praojca Adama i ogród Eden ? I słyszeliście że miał żonę Ewę ? Ale czego bez wątpienia nie słyszeliście to że ja byłam pierwszą żoną Adama. To prawda. Nie spodziewam się że mi uwierzycie. Z tego co wiem Adam i jego druga żona spiskowali aby zbudować mit który zakrywa prawdę. Widzicie, Elohim stworzył mnie abym była równa Adamowi w Ogrodzie. Ale gdybyście znali Adama, wiedzielibyście że jest kontrolującym patriarchalnym samcem. Adam stał się tak uciążliwy, że odmówiłam poddania się jego władzy ze strachu o moje bezpieczeństwo. Nie miałam żadnego pragnienia jego pozycji jako głowy rasy ludzkiej. Po prostu chciałam równości. Ostatecznie, Elohim stworzył mnie z jego boku, a nie tyłka. Poddałam się jego dziwacznym i nadużywającym seksualnym żadaniom, i dałam mu dwie córki które widzicie przed sobą teraz. Niestety. Adam i jego 'bóg' nie chcieli dziewczynek, oni chcieli chłopców, wyższej płci, jak mi mówili. Spiskowali aby użyć tego przeciwko mnie i wygnać mnie i moje córki z Ogrodu, tak aby Elohim mógł uczynić bardziej 'odpowiednią' partnerkę dla niego, kogoś kto pozostanie bosy w ogrodzie i ugnie się to każdego jego życzenia i kaprysu. Innymi słowy, niewolnicę. Moje córki i ja zostałyśmy wygnane przez boga nieba i jego gwałtownego samczego gnębiciela, ale nasza Matka Ziemia, Wielka Bogini, znalazła nas i dała nam odrodzenie tutaj przy prawdziwym Drzewie Życia" - Brian Godava, Enoch Primordial

    OdpowiedzUsuń