sobota, 14 maja 2011

Ogień Tajemny


Tomik moich (w dużej części pogańskich) poezyj
Ogień tajemny --- wreszcie w oficjalnej sprzedaży. Co prawda tylko w postaci e-booka (za jedyne 5 PLN, to chyba nie jest dla nie-szkockiego Czytelnika zbyt duży wydatek?) ale zawsze to coś --- a jeśli będzie cieszył odpowiednim wzięciem, kto wie, czy wydawca nie zafunduje wersji papierowej (print-on-demand) tak więc zapraszam do lektury.

Na dobry początek wrzucam na bloga wiersz Mysterium Ignis, od którego moja nawiedzona książeczka wzięła tytuł ;) Więcej w tym małym kawałku zoroastryzmu i agnihotry niż pogaństwa, ale i tak niezwykle magiczny i chyba pasuje do tego bloga:



MYSTERIVM IGNIS




Gdy o twardy krzemień ostrym nożem trzesz
krew swą w blask skry przemień i o kość swą krzesz
niech już nie żelazo w twardy bije głaz
lecz w twym sercu ogień wzrasta raz po raz

Kiedy pierwszy rodzic tarł wierzch drew o drew
wydarł bogu gromu żaru złoty zew
wirujące myśli w żyłach grzały krew
z młodych ust wychodził manthr tajemny śpiew


Kiedy salamandry z pieca chłoną żar
choć dla sylfów undyn to śmiertelny skwar
i jasnego światła nie przeżyje gnom
to ognistym duchom siłę daje on

On w swej tajemnicy ciepło niesie serc
zdolne rodzić życie i przekraczać śmierć
z nim to z piersi żercy pieśń do niebios sfer
święty dym zanosi danych bogom żertw


W tych świątyniach wiecznie żywi światło lamp
w których wzywał Boga pierwszy prorok-mag
gdzie rozprasza ciemność od tysięcy lat
przeciw mrocznym duchom modły niosąc w świat

Jednym z brudnej gliny złota wydrze blask
drugich w suchych pyłów zetli syk i trzask ---
Komu jest pisane próbę jego znieść
komu zaś w językach w czarny popiół szczeźć?
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .



Ustawionym na wprost śmierci mrocznych wód
czarnej ich otchłani w oczy dmie nam chłód
rozprosz Yahva Agni cień głębinnych mar
zmień swą mocą w obłok złudnych mglistych par

Wyrwij naszą nawę z ręki morskich burz
które niosą z wiatrem słony pył i kurz
na latarni szczycie jasnym światłem płoń
ku słonecznych brzegów szlakom --- podaj dłoń!

pierwotnie opublikowane na grupie pl.hum.poezja 3 maja br.

piątek, 18 marca 2011

Więcej sztuki na wiosnę...

Wiosna to czas, kiedy złe siły związane z Zimą, a przedstawiane w Słowiańszczyźnie przez Marzannę (Marenę) boginię śmierci, zostają ostatecznie pokonane. Topi się śnieg, pojawia się pierwszy piorun --- Marena zostaje rytualnie utopiona i spalona.

Wraz z przyrodą budzą się popędy rozrodcze i kwitnie miłość --- Jaryło, którego świętem są obchodzone w dniu równonocy wiosennej Jare Gody, jest bogiem fallicznym, bogiem kwitnienia i pączkującej wegetacji. Jakże nie mógłbym tutaj zamieścić przedstawiającego go utworu rosyjskiego zespołu Arkona --- Masha "Scream" jest po prostu genialna:



Słowianie mają swojego Jaryłę, natomiast w mitologii Finów kiełkujące ziarna i przyrodę budzi do życia Bogini Wiosny nazywana Suvetar, której poświęcony jest pierwszy kawałek fińsko-szwedzkiego zespołu Gjallarhorn z płyty Sjofn:



Pozostawiam czytelników jak na razie z tymi perełkami i życzę pomyślnych Jarych Godów.

Jare Gody


Hoj hoj haa

Polecimy na kogucie
w prawym łapciu lewym bucie
Polecimy i na miotle
póki grochu pełny moździerz

W zrujnowanym mech kościele
i na łysej górze ziele
Polecimy i na koźle
jeśli losu wiatr nas porwie

Hoj hoj haa

Tam nad strugą rośnie szalej
najedz się go i oszalej
Zatańcz w tańcu z południcą
Schowaj się pod jej spódnicą

Obtańcz z nami święte gaje
niechaj kwitną łąki majem
i kamienne obtańcz kręgi
starodawne wzbudź potęgi

Hoj hoj haa

Podkasują suknie panny
słońce topi lód marzanny
tańczą nago przy ognisku
w dzikim leśnym uroczysku

Sok wypełnia młode pąki
łona dziewic jak jabłonki
Ścichły zimy niepogody
niech się święcą Jare Gody

Hoj hoj haa

A jałówce po cielęciu
a maciorze po prosięciu
A dzieweczce po dziecięciu
a mateczce po wnuczęciu

Niechaj Rod i rodzanice
błogosławią miłośnice
ziemia z ziaren wzbudza płody
niech się święcą Jare Gody

Hoj hoj haa


pierwotnie opublikowane na grupie pl.hum.poezja 5-6 marca br.
Ilustracje: Виктор Корольков (Морана, Ярило)

sobota, 12 marca 2011

Pieśń o Matce Rzek


Tam gdzie lodospady świętych alckich gór
łamią turni kark o srebro białych chmur
wypływają źródła wielkiej matki rzek
przez skaliste progi przełamując bieg

Przezroczystej wody silny rwący nurt
wchłania w swoje łono prądy górskich strug
jarem się przedziera poprzez żwir i głaz
moc jego żywiołu wzbiera raz po raz


Wcina się doliną przez pustynny less
w szerokiej równiny się rozlewa step
gdzie u wodopoju pasterze wśród traw
zatrzymują pochód swych bogatych stad

kupców karawany przekraczają bród
którym szlak z zachodu dawna szedł na wschód
niosąc w dar żelazo złoto oraz spiż
aby powracając jedwab wieźć i ryż

Płynie w gęsty ciemny i iglasty las
w którym na moczarach wolno płynie czas
ryb spragniony niedźwiedź idzie w nią na łów
słychać wycie wilków i puchanie sów


Pośród tego boru leśny żyje lud
nie doskwiera jemu choroba ni głód
żyje wedle bogów i przyrody praw
zna moc dzikich jagód grzybów ziół i traw


Na daleką północ rzeka w śnieg i mróz
dąży tam gdzie czarny mech i porost tundr
dzwonki reniferów gdzie dzwonią u sań
biegnąc skutym lodem korytem we mgłach


Gdzie w namiotach głośne śmiechy młodych dziew
i przechwałki łowców i szamana śpiew
który duchów przodków przywołuje moc
by chroniły stada przez polarną noc

W oceanie lodu pełnym alk i fok
wielka matka rzeka kończy wód swych tok
tam na krze przypływa biały niedźwiedź z mórz
syty odpoczywa wśród nadbrzeżnych wzgórz


Głoszą klechdy przodków że tam dusz jest kraj
które pogubiły swoją drogę w raj
skąd je woła swoim świętym bębnem kam
rzadko żywy człowiek zajrzy kiedy tam


Tak od sięgających nieba świętych gór
aż do lodowatych czarnych sinych mórz
poprzez siedem krain z nurtem siedmiu rzek
mową siedmiu ludów płynie moja pieśń

Dźwięk się jej rozchodzi przez bezkresny ląd
czy usłyszą słowa me daleko stąd
czy do ludnych dotrą i bogatych miast
kiedy je na zachód wzniesie ścieżka gwiazd?

pierwotnie opublikowane na grupie pl.hum.poezja dnia 8 marca br.

Witaj blogu!

A więc... stało się. Założyłem własnego bloga. Po tylu latach brylowania i trollowania na usenecie postanowiłem stworzyć miejsce, gdzie mogę podzielić się tym, co mam do powiedzenia w sposób nieco bardziej zwarty i uporządkowany (przepraszam pewną młodą i psotną Boginię za bluźnierstwo). Szamanizm, czarostwo, religie etniczne, dywinacja, mroczny Mythos --- to trochę dziwne jak na bodhisattwę, ale ktoś z sanghi naciskał, abym zerwał tę pępowinę. Północna Szambhala postawiła mnie na innym polu zadań.



PS. Do przypadkowych przechodniów --- jeśli przybysz na moją wyspę będzie zaszokowany koncepcjami intelektualnymi raczej niezwykłymi w tym kraju z przewagą chrześcijańskiego dyskursu, proszę trochę ostudzić swoje emocje i ferwor nawracania. Wprawdzie Lord Winterisle to jak sama nazwa wskazuje nie jest lord Summerisle z filmu The Wicker Man (1973) którego dobry remake --- nie chłam z Nicholasem Cage --- wejdzie niedługo na ekrany...



...i ofiar z missyonarzów nie składa, ale będzie bronił do upadłego zabytków kultury duchowej, które niektórzy zwolennicy Imperium Romanum czy freaki spod znaku "God Bless America" chcieliby zaorać i postawić tam plastikowy posąg "Króla Wszechświata". Jak się takie próby kończą, widzimy na załączonym obrazku:



Jestem autentycznie przekonany, że ten i podobny kicz nie ma nic wspólnego z postacią założyciela Waszej religii --- nie mówiąc, że w ogóle z jakąkolwiek duchowością no może z wyjątkiem kananejskiego kultu Molecha.

PS^2. Dla chrześcijan też mam w zanadrzu coś ciekawego, nie noszę w sercu pogardy za to, że wyznają takiego a nie innego boga. Warto, żeby poznali dogłębnie swoją religię od tej mistycznej wartościowej strony którą podziwiam...

[patrz obrazki obok]

...a o której raczej nie usłyszą od własnych kapłanów. To paradoks, że zdeklarowany poganin jak ja nie stroniący od badań w zakresie The Left Hand Path i w ogóle takich mrooczuśnych rzeczy fascynujących młode marcujące gotki ;) zna lepiej duchowość chrześcijańską niż wyznawca Galilejczyka. Spytajcie się proboszcza parafialnego, kto to był Danił Andriejew. Albo Valentin Tomberg, do którego Medytacji o Tarocie napisał przedmowę... tak, to prawda!... nie kto inny jak kardynał Urs von Balthasar, dobry przyjaciel Wojtyły i Ratzingera.

Założę się o butelkę dobrej wódki, że ksiądz nawet jeżeli z hukiem i zagrożeniem klątwą na ambonie nie wywali was z kościoła, to przynajmniej w 99 przypadkach na sto odpowiedzią będzie: "Eeee..." "Yyyy..." czy coś takiego. I zgadnąć, kto tu jest pasterzem a kto... mówiąc oględnie: samcem owcy domowej.

Nie mówiąc już o działalności The Inklings --- Tolkiena i Lewisa --- który to ostatni tworzył Narnię i mniej znaną Trylogię międzyplanetarną wychodząc z teologicznego założenia, że działalność J.Ch. na Ziemi jest dopełnieniem a nie antytezą pogaństwa. Odważne stwierdzenie! ;)